piątek, 12 sierpnia 2016

NORWEGIA 2016 - dzień 6

środa, 3 sierpnia 2016

Hardangefjord -> Voringfossen -> Bergen -> jakiś las przed Flam

Dziś zaczynamy etap "objazdowy". Będziemy jechać wzdłuż Hardangefjordu, a potem drogą numer 7 do wodospadu Voringfossen. Gdybyśmy mieli więcej czasu, chętnie spędzilibyśmy tam jeszcze parę dni, łażąc po lokalnych szlakach. Dziś jednak chcemy dotrzeć do Bergen, żeby zobaczyć słynną starówkę.

Budzi nas przepiękna pogoda. Wygrzebujemy się z namiotów i naszym oczom ukazuje się taki oto widok:





W tych cudnych okolicznościach przyrody przygotowujemy śniadanko, po czym ruszamy w dalszą drogę.


Po drodze znajdujemy fajny sklep z pamiątkami. Najtańsze (np. talia kart z widoczkami, figurka trolla czy magnes) kosztują tak około 50 koron. No trudno, trzeba się będzie szarpnąć. Radość tych, którzy te prezenty dostaną, jest warta każdych pieniędzy.
Znak "uwaga, dżentelmen na pasach" ;)

Norweski Giewont:

Rondo w tunelu. Czujecie to? Rondo. W tunelu. Robi wrażenie.



Wodospad Voringfossen wygląda naprawdę imponujące. Samo jego otoczenie jest bardzo ciekawe - wielka przepaść pomiędzy płaskowyżami, na dole górski strumyk, skały, mchy, gdzieniegdzie zalegający śnieg. No bajka.

A oto wodospad:


Wodospad można oglądać z dwóch perspektyw. Pierwszy punkt widokowy (z którego były robione powyższe zdjęcia) mieści się koło tego czerwonego budynku widocznego poniżej. Drugi punkt (ten, z którego robiliśmy zdjęcia poniżej) znajduje się obok widocznego powyżej białego domu.


Po drodze spotkaliśmy kilka sympatycznych trolli:


Kolejny podziemny tunel z rondem:


Po południu zaczyna się znów chmurzyć. I tak bardzo długo utrzymała się ładna pogoda. Do Bergen można dojechać kilkoma trasami. Wybieram drogę nr 7, bo biegnie wzdłuż Hardangefjordu. Zupełnie przypadkowo trafiamy na drugi bardzo malowniczy wodospad (Kvam, choć Google mówi, że nazywa się on Steinsdalsfossen). Są tam schody prowadzące pod wodospad. Jeśli będziecie w tych okolicach, koniecznie tam zajrzyjcie.

Bus z namiotem na dachu. Szczyt moich marzeń!

A to właśnie wodospad:






Tam na dole to Krzysz:


W Bergen zjawiamy się około godziny 21-szej. Za parking płacimy 33 korony za godzinę (bez opłat jest dopiero od 23) i idziemy zwiedzać starówkę. Tak naprawdę to jest to tylko kilka drewnianych i niemożliwie krzywych domków, ale za to bardzo malowniczych i pełnych uroku. Spacerujemy sobie po zabytkowej dzielnicy Bryggen, starając się nie patrzeć na ceny mijanych restauracji i pubów.














Targ owoców morza. Za 50 koron można było kupić pół bułki z krewetkami.





Z Bergen wyjeżdżamy jakoś przed 23. Nie za bardzo da się gdzieś tu spać, więc jedziemy w stronę Flam z myślą, że zanocujemy tam gdzie trafi się jakieś fajne miejsce. No ale jedziemy, jedziemy, jedziemy i nic. Po jakimś czasie GPS prowadzi nas w jakąś podrzędną drogę, mamy więc nadzieję, że tam coś trafimy. Niestety droga (chyba 307-ka) jest górska i dość stroma (choć na pewno bardzo malownicza - szkoda, że jedziemy nią w nocy) i nawet za bardzo nie ma gdzie zjechać. Próbujemy rozbić się na polach (spotykając po drodze zaskoczonego renifera), ale przez deszcze teren jest bardzo podmokły. Ledwo żywi jedziemy więc przed siebie. W końcu około 3 w nocy parkujemy się koło jakiś pól i idziemy spać w aucie. Dokładnie tu:
http://maps.me/ge0?latlonzoom=o4jjQBgSj9&name=Miejscowa_6_Norwegia_
http://www.openstreetmap.org/?mlat=60.82321&mlon=6.6914&zoom=14#map=14/60.8294/6.6902

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz