jakiś las gdzieś -> Lindesness -> Lysebotn
Około 9 rano budzi nas piękne słońce. Cudownie! W tych pięknych okolicznościach przyrody przyrządzamy sobie śniadanko. Niczego więcej do szczęścia nie potrzeba.
Po smacznym śniadanku pakujemy się i ruszamy w stronę Lindesnes, małej miejscowości, w której znajduje się najstarsza w Norwegii latarnia morska. Bilet wstępu kosztuje 75 koron. Wstydzimy się tego bardzo, ale decydujemy się zachować jak ostatnie buraki i metodą "na Janusza" obejść kasy biletowe po skałach. Okazuje się to bardzo proste, nikt nas nie zatrzymuje, nikt nie sprawdza biletów. Norwegia.
Mały postój po drodze:
Norweska zabudowa:Okoliczne szlaki piesze:
Cennik i godziny otwarcia:
Ceny w restauracji w Lindesnes:
Naszym miejscem docelowym na dziś jest szlak na Kjeragbolten. Czekają nas teraz trzy dni trekkingowe.
Most połączony z tunelem. Wewnątrz tunelu jest skrzyżowanie.
A to widok z tego mostu:
Norweskie zielone dachy:
Tunele, wszędzie tunele:
Tęcza - nagroda pocieszenia za padający ciągle deszcz:
A to widoki z górskiej drogi nr 500, czyli tej, która prowadzi do Oygardstol - restauracji, od której wychodzi szlak na Kjerag:
Serpentyny do Lysebotn, gdzie zjechaliśmy w poszukiwaniu noclegu:
Wieczorem docieramy pod szlak. Nie za bardzo jest tu gdzie spać (zresztą parking kosztuje 150 koron za dzień), więc zjeżdżamy serpentynami do Lysebotn, gdzie rozkładamy się w całkiem przyjemnych krzaczkach tuż przy rzeczce. Dokładnie tutaj:
http://maps.me/ge0?latlonzoom=04hrv86r6h&name=Moja_pozycja
http://www.openstreetmap.org/?mlat=59.057&mlon=6.66347&zoom=17#map=19/59.05694/6.66238
Gorąco polecam to miejsce, nadaje się nawet do rozpalenia ogniska.
A to właśnie restauracja Oygardstol:
Troszkę chłodnawo ;)
Dobrą rzeczą było zamieszczanie przy początkach szlaków rysunki z różnicami wysokości na poszczególnych etapach trasy. Dzięki temu można było zaplanować sobie rozkład sił :)
A to właśnie Lysebotn. Stąd można także przepłynąć promem wzdłuż fiordu Lysefjord.
Zaraz po rozłożeniu namiotów zaczyna padać deszcz. Gotujemy więc kolację cali zmoknięci. Ania i Wojtesz znikają w czeluściach namiotu, a my z Krzyszem redukujemy w samochodzie nasze zapasy alkoholu. Jutro wyruszamy na szlak. Oby pogoda dopisała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz