środa, 6 lipca 2016

AZERBEJDŻAN 2016 - dzień 7 (ostatni)

środa, 29 czerwca 2016

Buzovna -> Baku

Plaża jest dość komercyjna, więc zatrzymujemy się kawałek dalej na końcu ślepej ulicy. Wprawdzie jest już prawie rano, ale bierzemy wino i jedzenie robimy sobie na skałach spóźnioną kolację. Dookoła cisza, słychać tylko szum morza i odgłos zarzucanej wędki (parę skał pod nami siedział sobie pan i łowił ryby). Nie minęła nawet godzina a na horyzoncie zaczęło robić się jasno i różowo. Tym sposobem zaliczyliśmy nieplanowany wschód słońca. Był naprawdę uroczy. Miło w taki malowniczy sposób rozpocząć (chociaż może powinnam powiedzieć, że zakończyć) nowy dzień.





Ze względu na spożyte wino jestem wyłączona z ruchu drogowego na dobre parę godzin. Idziemy więc spać do auta, a gdy upał zaczyna dawać się nam tam we znaki, przenosimy się na pobliską plażę. Jest wprawdzie prywatna, ale jeśli nie wynajmujemy leżaka to możemy sobie tam leżeć bez żadnych opłat. Chyba pierwszy raz widzimy białych turystów :)


Azerskie smaki - kompot, dżem z orzecha i różne rodzaje Ayranu (nazwy chyba zależały od ilości wsypanych ziół - w Ayranie nie było ich wcale, w Naranie trochę, a w Dovdze dużo).

Na plaży siedzimy do późnego popołudnia. Nawet pomimo przedłużenia wynajmu mamy już przekroczone kilometry, więc postanawiamy zostawić auto na parkingu na lotnisku i pojechać do Baku autobusem. Wyjdzie dużo taniej, mniej ryzykownie (bo po Baku naprawdę jeżdżą jak szaleńcy) i odpadnie problem z parkowaniem. Zaraz po zachodzie słońca opuszczamy lotnisko i jedziemy podziwiać szklane domy nocą.


Jeżeli będziecie kiedyś w Baku, koniecznie wybierzcie się na długi nocny spacer. Wszystko świeci się milionem kolorów. Animacje na budynkach naprawdę robią wrażenie. Flame Towers naprawdę płoną. Głównym motywem większości podświetleń jest jednak flaga i różne motywy z nią związane. Niesamowite.


Mamy jeszcze parę qepików na naszych kartach, więc z 28 maja (tam, gdzie jest przystanek busa na lotnisko) jedziemy metrem do centrum kultury im. Heydara Aliyeva (stacja Nariman Narimanov). Drogę wskazuje nam miły młody chłopak. W ogóle wszyscy są bardzo mili i pomocni. Nie wiem jak ja się znowu odnajdę w polskich realiach...










Po obejrzeniu tego niesamowitego cudu architektury wracamy metrem na starówkę i stamtąd idziemy pod Flame Towers. Wcześniej zatrzymujemy się w sklepiku z pamiątkami (na szczęście - mimo późnej godziny i małej liczby turystów jest wciąż otwarty) i robimy małe zakupy. Pan sprzedawca jest bardzo miły, robi sobie z nami zdjęcia i zaprasza na herbatkę. Strasznie żałujemy, że mamy tak mało czasu i musimy odmówić.




Flame Towers nocą są naprawdę przeboskie. Oglądamy je ze wszystkich stron, a potem - wykorzystując ostatnie pół godziny - lecimy na szybki spacer po tarasie widokowym. Naprawdę przepięknie.











W drodze powrotnej w ostatniej chwili zdążamy na ostatnie metro. Poznajemy bardzo fajnych młodych ludzi, którzy - w końcu! - bardzo dobrze mówią po angielsku. Szkoda, że nie możemy zostać z nimi dłużej.
W związku z zaostrzeniem norm bezpieczeństwa na lotnisko mogą wejść tylko osoby, które mają bilet na samolot. Pozostali (np. ci, którzy czekają na kogoś, kto ma przylecieć) muszą szukać na zewnątrz. Już w autobusie musimy pokazywać paszporty. To rozwiązanie z zakazem wejścia na lotnisko nie wydaje mi się dobrym pomysłem, bo powoduje, że ludzie skupiają się przed drzwiami wejściowymi (tak jak na zdjęciu poniżej). Na tym etapie nikt ich nie sprawdza (bo gdyby weszli na lotnisko, zostaliby prześwietleni), więc łatwo wnieść tam bombę albo broń i zaatakować. Dalej część lotów jest odwołana - zastanawiamy się, czy nasz samolot poleci,
Pan z Hertza jest bardzo miły. W trakcie wypełniania formalności związanych z oddawaniem auta przynosi mi jakiś regionalny placek. Mówi, że jeśli kiedyś będę jeszcze w Baku to mam się z nim skontaktować przez Facebooka i będzie moim darmowym przewodnikiem. Mówi też, żebyśmy zapraszali znajomych do Azerbejdżanu. Kto wie, może to rzeczywiście jest dobry pomysł...
Odlatując już wiemy, że będziemy za tym krajem tęsknić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz