środa, 24 czerwca 2015

MALTA 2015 - dzień 3

Środa, 10 czerwca 2015 r.

Budzimy się wcześnie, bo dzisiaj przylatują dziewczyny. Zaraz po śniadaniu jedziemy odebrać je na lotnisko.


Fajnie, że dziewczyny zdecydowały się nas odwiedzić. Skoro są tu ze mną ludzie z Izraela to chyba nie jestem takim najgorszym towarzyszem podróży :P
Po krótkiej toalecie na lotnisku jedziemy wszyscy do Blue Grotto. W cenie 8 euro od osoby można popłynąć słynną łódką luzzu. Przy zakupie tego biletu mamy 3 euro zniżki na wizytę w akwarium.
















Po rejsie łódką wybieramy się na klify. Przejeżdżamy samochodem wzdłuż wybrzeża, zatrzymując się w co ciekawszych miejscach. Widok dość ładny, warty zobaczenia, ale nie jakoś wybitnie powalający.








Kolejnym punktem naszej dzisiejszej objazdówki po Malcie jest port w Marsaxlokk, w którym są zacumowane kolorowe łódki luzzu. Na większości z nich zamocowane są płachty wyglądające jak rozstawione namioty. Marzy mi się nocleg w czymś takim :)











Po obiedzie (zestawy obiadowe z rybą dla dwóch osób za niecałe 18 euro, moja zupa rybna za 5 euro) jedziemy na pobliską plażę, na której siedzimy do wieczora.



Wieczorem jedziemy do dawnej stolicy Malty, Mdiny. Strasznie ciężko tu zaparkować. Doskonałą decyzją było przyjechanie tu późną porą. Brukowane wąskie uliczki oświetlone pomarańczowym światłem latarni nadają temu miasteczku niepowtarzalny klimat.
















Znalezienie fajnej miejscówki do spania to wcale nie taka prosta sprawa. Jeździmy po okolicy, ale nic nam się nie podoba. Marzy mi się spanie na plaży, ale akurat na tej, nad którą podjechaliśmy, jest jakaś większa imprezka. Szkoda, bo to byłoby super miejsce. Współpodróżnicy są już trochę zmęczeni, lądujemy więc w jakiś polach, ustalamy, kto gdzie śpi (dziewczyny chciały w samochodzie, śpią więc tam we trójkę z Amalem a my w namiocie), zjadamy kolację, wypijamy wino i żegnamy nasz pierwszy wspólny dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz