niedziela, 22 marca 2015
Jezioro Tyberiadzkie -> Wzgórza Golan -> Rosh ha-Nikhra
Na dzisiaj zaplanowaliśmy sobie chodzenie po Wzgórzach Golan. Wstajemy więc wcześnie i ruszamy na północ.
Wzgórza Golan witają nas zasiekami i ostrzeżeniami o minach. Chyba jednak nie jest aż tak źle, bo za tymi zasiekami normalnie pasą się krowy. Nie widzieliśmy, żeby jakaś wyleciała w powietrze.
Chcemy iść szlakiem w parku Amud Stream (gdzieś czytałam, że tam są fajne wodospady - okazało się, że akurat wodospadów to tam nie ma), ale pracownik rezerwatu odradza nam ze względu na błoto. No trudno, korzystając więc z miejsc piknikowych robimy sobie poranną zupkę i ruszamy dalej.
Najpierw zwiedzamy twierdzę Nimrod, która leży na północno-wschodnim krańcu Izraela (niedaleko "granicy" z Syrią). Strasznie pada, więc czekamy sporą chwilę w aucie na poprawę pogody, następnie lecimy szybko zwiedzić zamek zanim znowu się rozpada. Na szczęście pogoda poprawiła się na dłużej. Twierdza jest malowniczo położona na szczycie wzniesienia, z którego jest świetny widok na okolicę. Warto się tam wybrać.
W pobliżu twierdzy są dwa ciekawe rezerwaty: Hermon Stream (Banias), gdzie krótki i przyjemny szlak prowadzi do wodospadu. Według relacji spotkanych przy wodospadzie Izraelczyków (a może Izraelitów?) ten wodospad jest dla nich bardzo ważny, ponieważ stanowi główne ujęcie wody, z którą Izrael generalnie ma problem. Jak właśnie przeczytałam, wodospad Banias jest jednym z trzech ujęć rzeki Jordan.
Park Hermon składa się z dwóch odcinków: strumyka i wodospadu. Najpierw idziemy obejrzeć strumyk.
Kilkaset metrów dalej znajduje się szlak prowadzący do wodospadu. Piękny jest.
fot. Adasz:
Mamy jeszcze trochę czasu (w marcu parki narodowe są czynne do 16-tej), więc jedziemy do rezerwatu Lyon (Tanur) Stream. Do pierwszego z nich idziemy na nogach (kilkunastominutowy spacer), do drugiego postanawiamy dostać się samochodem (park ma dwa wejścia). Jest już zamknięte, ale zza ogrodzenia jest ładny widok na wodospad.
A to widok na wodospad Iiyon:
Po zwiedzeniu Golan jedziemy wzdłuż północnej granicy do Rosh ha-Nikhry, gdzie obozujemy na wybrzeżu. Cudnie jest móc pobiegać sobie po szorstkich głazach, pod którymi słychać szum morza. Szczególnie oddziałuje to na zmysły przy blasku księżyca, który odbija się w rozpryskujących się o skały falach. Ahh!
(powyższe zdjęcie autorstwa Adasza - fantastyczne!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz