wtorek, 7 kwietnia 2015

IZRAEL 2015 - dzień 5

sobota, 21 marca 2015

lasy Gilboa -> park narodowy Gan HaShlosha -> ruiny starożytnego miasta Megiddo -> Nazaret -> Jezioro Tyberiadzkie

W samochodzie spało się bardzo wygodnie. Pierwotny plan zakładał, że ja i Aniasz śpimy w aucie a panowie w namiocie. Kos jednak uparł się, że będzie spał razem z nami. Po lekkim przeorganizowaniu plecaków okazało się, że mamy w bagażniku całkiem spory apartament. Tak więc pierwszą noc spędziliśmy w aucie we trójkę.
Pierwszym punktem naszej wycieczki jest rezerwat Gan HaShlosha, o którym wiemy, że jest tam turkusowe jeziorko w malowniczym otoczeniu. Pozytywnym zaskoczeniem jest dla nas, że jeziorko jest ciepłe. Przed kąpielą spacerujemy chwilę po parku (za jeziorkiem odnajdujemy wodospad i rzeczkę, która przemienia się w kolejne niebieskie jeziorko). Piękne miejsce, zdecydowanie warte polecenia.









Chętnie spędzilibyśmy tu cały dzień, ale mamy jeszcze dziś sporo do zobaczenia, około południa ruszamy więc w dalszą drogę. Jedziemy zwiedzać ruiny starożytnego miasta Tel Megiddo. Udaje nam się to w ostatniej chwili, bo w drodze do samochodu łapie nas ulewa. Fakt, w końcu jest pora deszczowa.







Kolejnym punktem dzisiejszego planu jest Bazylika Zwiastowania Pańskiego w Nazarecie. Biegniemy do niej w deszczu. Kościół był wart tego poświęcenia, bo jest chyba najładniejszy z wszystkich do tej pory oglądanych. Oglądamy mozaiki Matek Boskich z różnych krajów, kolorowe witraże, obrazy i figury tematyczne. Niektóre kościoły warto zobaczyć niezależnie od religijnych przekonań.
















Dzień kończymy objazdówką dookoła Jeziora Tyberiadzkiego. Po zmroku robimy zakupy w centrum handlowym w Tyberiadzie. Ceny nadal dwa-trzy razy wyższe niż u nas, ale udaje nam się kupić butlę gazową i wino, które okazało się być sokiem z winogron. Dobrze, że mamy jeszcze w bagażniku wkład do tego soku :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz