niedziela, 6 października 2019

TURCJA 2019 - DZIEŃ 12

Dzień 12: W odfruwającym namiocie -> Mamure Castle -> Kosekbuku Cave -> Green Canyon -> plażaaa!

Ania i Wojtesz budzą nas o 8 rano. Okropnie się nie wyspaliśmy, ale widoki rekompensują wszelkie trudy.


Baaardzo wiało ;)

Power kahvalti:


Papierowy radiowóz. Bardzo popularny - obok papierowych policjantów - widok na tureckich drogach.

Mamure Castle jest wprawdzie w remoncie, ale można go obejrzeć z zewnątrz i - w towarzystwie obleśnego ciecia - zajrzeć przez dziurę w płocie (nie warto - dziedziniec jak dziedziniec). W fosie obok zamku pływają żółwiki :)



Jaskinia Kosekbuku chyba nie jest bardzo popularną atrakcją, bo poza nami nie było żadnych turystów. Bardzo piękne miejsce. To było bardzo dobrze wydane 5 lirów :)


 


Green Canyon to takie ładne, turkusowe jeziorko. Jeśli ktoś chce, można po nim płynąć statkiem. Polecam korzystanie z maps.me, bo wskazują fajne punkty widokowe, których mapa Google nie widzi.



Napotkany po drodze akwedukt:

Na noc próbujemy dostać się na plażę. Obawiałam się, że tureckie wybrzeże będzie obstawione hotelami, ale satelita pokazuje, że niekoniecznie. Próbujemy więc dostać się na wybrzeże przez jakieś pola, ale droga robi się nieprzejezdna (gdyby tylko Ahmed wiedział, w jakich warunkach jeździ jego bryka to na drugi raz policzyłby Polakom stawkę razy dwa), więc wracamy i robimy drugie podejście. O dziwo prowadzi przez strefę kurortową. No ale nic - zdajemy się na mapę. I rzeczywiście, po przejechaniu ostatniego hotelu ku naszemu zdziwieniu od razu robi się dziko. Przejeżdżamy przez jakieś gospodarstwo i voila! jesteśmy na plaży :) Rozkładamy namioty i - korzystając z dziczy i z ciemności - biegniemy kąpać się na waleta, a następnie popijamy wino. Trzeba uczcić ten sukces :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz